Łatwo jest radzić innym, żeby zajęli się najpierw samym sobą i własnymi winami. Łatwo jest odmawiać im prawa do krytyki nas samych. Łatwo znaleźć to, co możemy zarzucić bliźniemu. Przecież nawet najszlachetniejsi przegraliby z naszym surowym sądem, gdybyśmy chcieli wziąć pod lupę ich intencje, wybory, życie.
Czy jednak nie jesteśmy już znużeni tym wszystkim? Naszą „wiedzą” na temat innych, tym, że się już niczego po nikim nie spodziewamy, a zwłaszcza niczego dobrego… Czy jeśli nam to ciąży – ta belka w oku – mamy gdzie szukać wytchnienia? Czy mamy prawo do błagania o ratunek? Czy jest nam znana wolność, którą daje powierzenie wszystkiego i wszystkich Bogu?
Czy też święte historie niczego nas nie nauczyły? Czy i o nas powiedzą kiedyś: „nie słuchali i twardym uczynili swój kark, jak ich przodkowie, którzy nie zawierzyli Panu, Bogu swojemu”?
Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka
Przeczytaj komentarze | 3 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
Dość spotkasz sędziów na świecie. Nieprzyjaciołom zostaw trud urabiania ciebie, abyś się stał innym, abyś stwardniał. To ich zadanie, tak jak zadaniem burzy jest rzeźbić pień cedru. Przyjaciel jest po to, aby cię przyjął. A kiedy wchodzisz do świątyni, wiedz także, że Bóg nie sądzić cię chce, ale przyjąć" (A. de Saint-Exupery).
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.