Zszedłem z gór. Moim światem w ostatnich dniach były kołyszące się na wietrze trawy, sunące niebem chmury, słońce, deszcz, zapach mokrego lasu i smak wody ze strumienia. Jakże inaczej z tamtej perspektywy wyglądała moja codzienność. Relacje z otoczeniem, codzienna krzątanina, wyścig z czasem, przepychanki o święte racje.... Było mi jednak w tej codzienności znacznie lepiej. Bo wiedziałem, że niedaleko mnie jest inny, znacznie piękniejszy świat.
Dziś czytam Ewangelię Jana. I zatrzymuję się przy słowach: „Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie pod sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia”.
Wierzę w Boga. Słucham Jezusa, choć trudno mi ocenić, na ile jestem w tym konsekwentny. Czy to znaczy, że już przeszedłem ze śmierci do życia i mam życie wieczne? Jeśli tak, to znacznie mi w tej mojej codziennej krzątaninie lepiej. Bo wiem, że już mam życie. Że moim udziałem będzie inny, znacznie piękniejszy świat.
Modlitwa
Duchu Święty, Duchu Pocieszycielu, Adwokacie, Obrońco... Dziękuję Ci, że kiedyś uświadomiłeś mi, że to życie nie jest wszystkim, co Ojciec dla mnie przygotował. Że jest inny, lepszy świat. Dziękuje, bo to daje tak potrzebny mi dystans do codziennych spraw. I zrozumienie, że liczy się tylko to, co jest miłością...
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.