„Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą” – głoszą słowa psalmu. „Chrystus nie skorzystał ze sposobności, by być na równi z Bogiem” – mówi św. Paweł. „Bóg mnie wspomaga, dlatego jestem nieczuły na obelgi” – zapowiada Izajasz.
Nie potrafię w milczeniu znosić szyderstw, być nieczułą na obelgi, pomówienia. Buntuję się, gdy ktoś mnie niesłusznie oskarża. Czasem wręcz wywołuję kłótnie i awantury, by dowieść swojej domniemanej niewinności. Próbuję udowodnić, że ktoś nie ma racji, że jest w błędzie. Za wszelką cenę chcę bronić swojego dobrego imienia.
Jakże zupełnie inaczej Jezus reaguje na znacznie trudniejsze doświadczenia. W całkowitym uniżeniu i milczeniu znosił cierpienie i ból. Bez krzyku i buntu. Bez wyrywania się z rąk oprawców przyjął pogardę. Pozwolił się opluwać i policzkować. Nie wypowiedział słowa skargi, gdy odrzucali Go ci, którzy kilka dni wcześniej triumfalnie witali Go w Jerozolimie. To wymaga ogromnej, niewyobrażalnej dla nas, miłości. I choć na pozór mogło się wydawać, że Jezus poniósł porażkę, to jednak odniósł zwycięstwo. Zwycięstwo, z którego dziś wszyscy możemy czerpać niezliczone łaski.
Dlaczego tak trudno nam uczynić ze swojego życia ofiarę, by móc zatriumfować kiedyś w wieczności? By przyciągnąć innych do Niego? Bo za mało w nas ciągle miłości.
Magdalena Kania
Magdalena Kania - Nie poddawaj się...
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.