Opustoszały ulice Jerozolimy. Uczestnicy i obserwatorzy egzekucji wracali do domów. Wszak trzeba było jeszcze przygotować się do świętowania Paschy. Najbliżsi, opłakując Zmarłego – pełni smutku i żalu. Inni, rządni sensacji kolejnego cudu – rozżaleni i rozczarowani. Żołnierze z poczuciem dobrze wykonanego rozkazu. A ci, którzy deklarowali swoje oddanie – ukryci z obawy przed uwięzieniem, nie przyszli nawet pożegnać swego Mistrza. Przy Jego grobie stanęli strażnicy, obojętni na to, co się wydarzyło, a może i niezadowoleni, że właśnie im przypadło w udziale pełnienie tej służby.
Dziś, po dwóch tysiącach lat, i ja staję u Twego grobu. Po co tu przychodzę? Do kogo z tamtych świadków wydarzeń jestem podobna? Chcę przystanąć tu, by Cię po raz kolejny odnaleźć. Twój grób przypomina mi Ofiarę, którą złożyłeś za mnie. To miejsce pełne nadziei, bo po nim przyjdzie chwała zmartwychwstania. Muszę już teraz wsłuchać się w jego ciszę, zatrzymać się i zastanowić, dokąd tak naprawdę podążam, czy nie straciłam z oczu celu mojego życia? Czy żyję prawdą o moim zmartwychwstaniu, czy w nie jeszcze wierzę?
85zagubiona
W ciszy szukam słów
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.