Faryzeusz. Celnik. Znamy tę przypowieść. Jeden, uważający się za sprawiedliwego. Drugi, nieśmiejący nawet oczu podnieść... Jeden, chwalący się przed Bogiem. Drugi, bijący się w piersi.
Ten drugi to grzesznik. Ten pierwszy... też. Być może nie popełnia aż tak wielkiego zła, jak tamten. Ale cóż z tego, skoro tego, co popełnia nie żałuje?
Ten drugi - być może - niesie na sobie grzechy jak worki kamieni. Ten pierwszy być może jest tylko przykurzony. Różnica? Nie dla Boga. Dla Niego każdy z nas jest dzieckiem, które upadło. Dzieckiem, o które się troszczy.
Boga nie przeraża wielkość grzechów. Każdy, nawet największy, odpuści z radością, jeśli się do Niego zwrócę. Jedno tylko Go blokuje. Nasza wolność.
Trzeba mu tylko jednego: skruchy mojego serca.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.