„Lepiej jest dla was…” – mówi Kajfasz, domagając się śmierci Sprawiedliwego. Ileż to razy my sami trwamy w takim grzesznym przekonaniu, że lepiej jest wystąpić przeciw Bożym nakazom, zlekceważyć dobro, odstąpić od przejrzystości przykazań… Wydaje się nam, że słuszność leży po naszej stronie. Co więcej, nawet podstawowe prawo miłości przenosimy w jakąś abstrakcyjną, sentymentalną przestrzeń, nie godząc się na współcierpienie z bliźnim, nie chcąc postąpić nawet kroku dalej poza nasz własny dobrostan, nasz własny interes.
Ten, który „wybawia nas z ręki silniejszego”, Ten, który „zamieni smutek w radość” – On nie cofnął się przed niczym. Tak, Jezus jest Bogiem, a my tylko słabymi ludźmi – to prawda. Jednak czy to wystarczy, aby usprawiedliwić nasze grzeszne postępowanie? Czyż nie obiecano nam mocy z wysoka? Czyż nie możemy trwać przy krzyżu Sprawiedliwego? Ufając, że uzdolni nas wtedy, gdy przyjdzie czas wziąć na ramiona nasz własny…
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.