Na 5 Niedzielę Wielkanocną z cyklu "Wyzwania" .
więcej »«Żarliwością zapłonąłem o Pana, Boga Zastępów, gdyż Izraelici opuścili Twoje przymierze, rozwalili Twoje ołtarze, a Twoich proroków zabili mieczem. Tak że ja sam tylko zostałem, a oni godzą jeszcze i na moje życie» - skarży się Eliasz Bogu w poczuciu całkowitej klęski.
Zobacz. Posłałeś mnie, ale nic mi się nie udało. Nie posłuchali. Nie tylko nie posłuchali, chcą mnie zabić. To będzie koniec dzieła!
Co słyszy? Idź. Namaścisz królów. A po nich: swojego następcę. To nie jest koniec. To początek.
Myślę o Janie Chrzcicielu. Człowieku, który za swoje napomnienia zapłacił więzieniem, potem życiem. On jednak wiedział: to nie jego, ale Boże dzieło. Jemu przypadł do wykonania ten jego fragment. Tylko i aż.
Emocje Eliasza dosięgają często i nas. Warto wtedy sobie przypomnieć: to nie mój Kościół i nie mój świat. Nie muszę być jego zbawicielem. Mam tylko wykonać to, co możliwe. Najlepiej, jak potrafię.
Już przyszedł Ten, który nas wszystkich zbawił.
"My was nigdy z tym [grzechem] nie zostawimy! Nie możemy was zostawić!". To jest chyba sedno.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.