Jest w ich smutku lęk przed spełnieniem proroctwa o przeklętym, którego powieszono na drzewie. Jest nieumiejętność wyobrażenia sobie zmartwychwstania jako czegoś, co dotknie i zmieni ich życie. Jest wreszcie wiara: skoro mówi, tak będzie.
Wydanie w ręce ludzi jest naszą codziennością: choroby, słabości nasze i bliźnich, przemijanie, budzące lęk wojny i kataklizmy. To potrafimy nazwać po imieniu i skojarzyć z Nim.
Chwała zmartwychwstania dla jednych jest iluzją, dla innych czymś dla grzesznika nieosiągalnym. On tak. My…?
Pozostaje wiara: krucha, pytająca, błądząca, poszukująca. Wzbijająca się ku niebu i zapadająca w otchłań. Ona nas uratuje. Choć dziś smucimy się i wątpimy.