Godzina próby
Czytam: „Chrystus bowiem z głośnym wołaniem i płaczem za dni ciała swego zanosił gorące prośby do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości”. Został wysłuchany? Tak. „Nie moja, a Twoja wolna niech się stanie” – modlił się. Bóg chciał zbawić nas przez posłuszeństwo swojego Syna. I Jezus też tego chciał. I stała się wola Boga. Jezus posłuszny Ojcu nie zszedł z krzyża. A my zostaliśmy zbawieni.
Wstrząśnięty opowieścią o cenie, jaką zapłacił, o zdradzie, osądzeniu, Jego męce i śmierci czytam na sam koniec; „Potem Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. A Piłat zezwolił. Poszedł więc i zabrał Jego ciało”. W pogrzebie pomógł też Nikodem. Ten, który pierwszy raz przyszedł do Jezusa nocą, i któremu Jezus tłumaczył potrzebę powtórnych narodzin. Czytam i gorzko się uśmiecham...
Tak, prócz Jana wszyscy Apostołowie zawiedli. Odwagą wykazali się ci, którzy wcześniej zachowywali się dość bojaźliwie. Ukrywali swoje sympatyzowanie z Jezusem. I ani nie pchali się na pierwsze miejsca, ani nie zostali na nie przez Jezusa wybrani. Ale gdy nadszedł czas próby....
W sumie chyba nie tak ważne, czy ktoś kojarzony jest ze sprawami Bożymi, z Kościołem. Ważne, czy w chwili próby zdaje egzamin. Czy kiedy staje w sytuacji w której musi wybierać potrafi, jak Jezus, powiedzieć Ojcu: nie moja, ale Twoja wola niech się stanie.
Rachunek sumienia
Posłuchaj i rozważ
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.