Dzisiejsze czytania stawiają przede mną pytanie, czym jestem napełniona. Co tak naprawdę skrywam w swoim sercu, w swoich myślach, jakie są moje najgłębsze pragnienia i oczekiwania.
Apostoł Piotr napełniony był Duchem Świętym, dlatego w imię Jezusa leczył chorych, wyjaśniał innym ludziom zamysły Boga.
Św. Jan pisze o mocnym, przemieniającym życie doświadczeniu bycia dzieckiem Boga. Dziecko Boga jest owocem Miłości, a to znaczy, że jego życie przepełnione jest miłością: wobec Ojca i wobec braci. A Jezus mówi o najważniejszej sprawie: o oddawaniu swego życia.
Żeby je oddać, trzeba najpierw je „posiadać”. To nie jest tożsame z tym, że oddycham, poruszam się, doświadczam świata swoimi zmysłami. Posiadać swoje życie to być człowiekiem wolnym, którym kieruje tylko i wyłącznie pełnienie woli Ojca. A żeby ją pełnić, trzeba wiedzieć, jaka ona jest. A to najlepiej wyjaśnia Duch Święty.
Patrząc na to, co myślę i mówię, jak postępuję, wyraźnie widzę, że Duch Święty nie napełnił jeszcze całego mojego serca. Są w nim jeszcze takie miejsca, których nie poddałam Jego potędze, których nie wypalił, nie zniszczył jeszcze Jego ogień.
To dlatego tak mało we mnie ufności i wiary, tak mało miłości.
Przyjdź, Duchu Święty!
Czytania mszalne rozważa Elżbieta Krzewińska
Przeczytaj komentarze | 1 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
Zauważam jedną prawidłowość, kiedy rozważania są autorstwa osób świeckich, głęboko poruszają moje serce.
Rozważania księży nie robią na mnie żadnego wrażenia. Odbieram je jako wydumane, puste w środku a nawet pretensjonalne i pełne kościelnej nowomowy, wymądrzania się.
Tak jest od lat.
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.