Jakże często, jak arcykapłani, uczeni w Piśmie i starsi, rozpoczynam rozmowę z Jezusem, nie chcąc tak naprawdę usłyszeć tego, co On mi powie. Nie chcę wejść z Jezusem w dialog, który zakłada szczerość, stawanie w prawdzie i poszukiwanie prawdy.
Często moim motywem jest zyskanie potwierdzenia, że postępuję dobrze, albo sprawienie, by Bóg się tłumaczył.
Jakaż w tym przewrotność: pytaniami zmuszać Boga do składania wyjaśnień.
A przecież On jest Słowem (Logosem). On jeden jest prawdomówny i szczery. On nieustannie mówi do człowieka.
To ja zamykam uszy, by nie słyszeć, zamykam oczy, by nie widzieć, zamykam serce, by się nie nawrócić.
„Nie zatwardzajcie serc waszych jak w Meriba, jak na pustyni w dniu Massa, gdzie Mnie wasi przodkowie wystawiali na próbę i doświadczali Mię, choć dzieło moje widzieli” (Ps 85,8-9).
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.