Jezus mówi nam o obietnicach. My słyszymy tylko, że „jeszcze nie”.
Bóg Trójjedyny objawia nam, kim jest. My dostrzegamy jedynie coś na kształt matematycznej zagadki.
Syn człowieczy otrzymuje opiekę i wywyższenie. My zamiast Bożej chwały widzimy tylko własną zaradność i inteligencję.
Tak często Boże słowo zupełnie się nam nie mieści ani w głowie, ani w sercu. Jakby to był inny język, nie ten, który znamy od dziecka. Przełożyć je (słowo Boże) na konkret naszego życia można jedynie w relacji ze Stwórcą. A wtedy mamy wszystko: i spełnione obietnice, i uczestnictwo w życiu Trójcy, i Bożą chwałę na ustach i w sercu.
Dodaj swój komentarz »