Piękne te słowa Izajasza z pierwszego czytania. O tym, że Bóg powołuje, zanim jeszcze człowiek się narodzi. On już zna, On już wie, On planuje.
Wyspy, posłuchajcie mnie! Ludy najdalsze, uważajcie! Powołał mnie Pan już z łona mej matki, od jej wnętrzności wspomniał moje imię. Ostrym mieczem uczynił me usta, w cieniu swej ręki mnie ukrył. Uczynił ze mnie strzałę zaostrzoną, utaił mnie w swoim kołczanie. I rzekł mi: „Tyś sługą moim, w tobie się rozsławię”.
Liturgia tego dnia każe nam odnieść te słowa do Jana Chrzciciela, którego narodzenie dziś obchodzimy. Nie będzie chyba jednak jakimś błędem, gdy do samych siebie odniesie je każdy z nas. Bo Bóg każdego z nas znał już, zanim się narodziliśmy. I każdy ma na tym świecie jakąś rolę do spełnienia. Mniej głośną niż Jan Chrzciciel, największy z proroków, ale jednak. Co to za misja?
Nie martw się, jeśli wydaje Ci się, że mimo iż starasz się żyć po Bożemu, żadnej misji nie realizujesz. Nie zastanawiaj się, co takiego mógłbyś robić. Bo Twoje życie, takim jakie jest, jest Twoją misją. Kochaj tych, którzy są wokół Ciebie, tak jak umiesz najlepiej. To jest Twoją misją: żyć tak, jak w takich samych okolicznościach żyłby sam Jezus. Jeśli tak żyjesz, jesteś schowanym w cieniu Bożej ręki mieczem i utajoną w kołczanie strzałą. Czyli tajną - bo przez ludzi niezauważaną - bronią Boga.
Dodaj swój komentarz »