Czasem wobec Boga zachowuję się jak sługa: pełno we mnie lęku o to, czy dobrze postępuję, czy podoba Mu się to, co i jak czynię. Czuję się przymuszona do tego, by odpowiednio się zachowywać, odpowiednio myśleć i odczuwać. W takich sytuacjach zapominam, że Jezus nie chce, bym zachowywała się jak sługa, ale chce się ze mną zaprzyjaźnić.
To On wybrał mnie od założenia świata, bym żyła z Nim w przyjaźni, tzn. bym coraz głębiej wchodziła w relację zaufania, miłości, czułości Boga do człowieka i na miarę swoich sił starała się Bogu odpowiedzieć. Bym kontemplowała, poznawała Trzy Boskie Osoby: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Bo to jest jedyna droga, bym zaczęła wzrastać w miłości: do Boga i do bliźniego. Bym chciała być dobra bez przymusu, w wolności.
O własnych siłach tego nie dokonam, nie będę nawet wiedziała, od czego zacząć. Zły duch będzie przekonywał o mojej niegodności z powodu grzechu, słabości. Muszę przyjść do Jezusa z moją bezradnością i nieporadnością, a On zacznie mnie uczyć miłości, którą miłuje każdego człowieka. Moje przewinienia, grzechy, słabości nie są ważne. Dla Jezusa nie stanowią żadnej przeszkody. Dla Niego najważniejsza jest moja decyzja, czy chcę się z Nim zaprzyjaźnić, czy wolę pozostać jak sługa – skupiony na sobie, oddzielony od Pana barierą lęku, nieufności, oczekiwania na karę i cios.
Przeczytaj komentarze | 5 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
Ty najdroższy Panie.To On wybrał mnie.Dziękuję Ci za Twoją nieskończoną miłość.
J 15,12-17
To chyba wystarczy:)
Chwała Panu!
Jakakolwiek przyczyna upadku nie może i nie powinna być utratą wiary i nadziei w Bożą miłość i miłosierdzie.
Jezus pod ciężarem krzyża upadał trzy razy, wstawał i kroczył dalej z miłości do nas, jak określał, swych współbraci.
Nie można tkwić w pozie horyzontalnej bez końca. Tak jak On należy się podnieść i z ufnością nasłuchiwać, Słów wybawienia od wszystkiego, co przygniata. Słów radości.
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.