Na drabinie poczet wstępujących i zstępujących aniołów. Żadnego człowieka. Oczekująca na otwarcie brama i przygotowanych mieszkań wiele. Na szczycie Ojciec, wyczekujący z utęsknieniem pierwszych domowników. Ale jeszcze nie nadszedł czas. Zanim Adam, jako pierwszy, zacznie się wspinać po szczeblach drabiny, najpierw musi zejść po niej Nowy Adam. By zwyciężyć śmierć i rzucić na życie światło przez Ewangelię. Dopóki nie zstąpi trwa dla Jakuba czas próby. Wystarczyć musi mu obietnica. Wiara to karmienie się obietnicą.
Miejsce snu było raczej przypadkowe. „Jakieś miejsce” na drodze z Beer-Szeby do Charanu. Kamienie, stada kóz, owiec i wielbłądów. I ta drabina… Bo każde miejsce jest dobre, by zacząć się wspinać. Byle tylko śmiech tłumu zgiełkliwego i przygrywających śmierci fletnistów nie zgasił płomyka karmionej obietnicą wiary.
Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski
Przeczytaj komentarze | 4 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
Tamtą postawił Ojciec. Z krzyża Jezusa.
Aniołowie Boży będą tak wchodzić i schodzić, a Pan stoi na szczycie i czeka na mnie i na Ciebie...
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.