Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Galeria postaci.
Sam Jan. Uwięziony, ale przecież nie przestający napominać króla. Wolny, choć jego życie było całkowicie w ręku tego, któremu się przeciwstawiał. Mądry: mówił tak, że król chętnie go słuchał, choć treść słów była zupełnie nie po jego myśli.
Herodiada. Najpierw bezsilnie obserwująca tę przedziwną relację króla i jego więźnia - proroka, w końcu zyskuje władzę. Zna przecież słabe punkty Heroda. I bezwzględnie ją wykorzystuje.
Herod. Człowiek, który nie chce stracić twarzy. To ważniejsze niż wszystko inne, godne zapłacenia każdej ceny. Czy wiedział, że tym sposobem postać i słowa Jana utrwalą się w jego głowie może na zawsze?
I w końcu Salome. Wydaje się bezwolnym narzędziem, sterowanym przez matkę. Ale przecież nie ma problemu z tym, by królowi na misie podać głowę Jana. Jak wiele trzeba mieć w sobie obojętności, by w takiej chwili nie zadrżały dłonie i serce?
Wolność w niewoli. Bezsilność i zemsta. Dbałość o wizerunek. Obojętność. Zależność, która też jest wyborem. Żadna z tych postaw nie jest dla mnie niedostępna. Nie ma takiej, do której nie byłabym zdolna. Każdą mogę wybrać.
Na co się zdecyduję?
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.