Zadziwiające, jak wiele zależy od nas. Kiedy Jezus nakazuje faryzeuszom: „Oddajcie cezarowi…”, nie tylko piętnuje ich obłudę. Jest w tych słowach także głębokie przekonanie, że człowiek musi rozeznawać i postępować zgodnie z tym rozeznaniem, czyniąc rzeczy słuszne, dobre.
Czy Bóg czeka na nasze uczynki? Czy nasza wiara jest dla niego ważna, czy ważne są idące w ślad za nią czyny? Nie tyle ważne w sensie istotne dla naszej przyszłości, co ważne w Jego oczach? Chrześcijaństwo zdaje się przekonywać, że tak. Że w tym przyglądającym się nam codziennie Bogu nie ma chęci przyłapania nas na gorącym uczynku – a jest duma ze swego. Bo to my sami właśnie w najgłębszym znaczeniu należymy do Boga, jesteśmy Jego własnością, „źródłem [Jego] światła w świecie”.
W tym „oddajcie Bogu” – jest naglące wezwanie, jest pragnienie na miarę Boga, byśmy zdecydowali, żyli zgodnie z wewnętrzną prawdą: „jesteś Mój”, „ty jesteś Moja”.
Co złego może się stać przyjacielowi Chrystusa? Wszystkie przygody dobrze się skończą.
Nadchodzi dzień kary? Ale jak to? Za co? Jak Bóg może się gniewać? Jak śmie?
Przeczytaj komentarze | 1 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.