Od dzieciństwa sadzimy takie drzewa, a one rosną razem z nami. Drzewa zasadzone z nasion niepewności, lęku, porzucenia. Z kompleksów. Drzewa z poczucia winy, grzechu, niegodności.
Chętnie wdrapujemy się na takie zasadzone przez siebie drzewa. Uciekamy ze strachu przed Bogiem jak Adam po grzechu. Uciekamy ze wstydu, z bólu. Uciekamy przed ludźmi, przed wyśmianiem, odrzuceniem. Choć tęsknimy za Bogiem, wolimy przyglądać się rozwojowi wypadków z daleka, nie narażając się niepotrzebnie na kolejne zranienia.
Jezus podchodzi pod moje drzewo, zadziera głowę do góry i woła: "Zejdź prędko! Muszę koniecznie do ciebie dziś przyjść!"
Bóg jest zdeterminowany, żeby się ze mną spotkać. Chce się spotkać ze mną twarzą w twarz; ściągnąć mnie z tego, za czym się ukrywam. Spotkanie z Nim jest życiodajne, uzdrawiające. przemieniające. Tylko On sprawił, że zbawienie stało się moim udziałem. Chwała Mu!
GOSC.PL |
Tweetnij
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.