W sytuacji zagrożenia trzeba zewrzeć szeregi, okopać się na swoim terytorium, oszczędzać gesty i słowa, być trzy razy bardziej ostrożnym… Czyż nie jest tak? I czy my, ludzie Kościoła, nie tkwimy w tym świecie w sytuacji zagrożenia – pamiętając o wrogu zewnętrznym i wewnętrznym, ba, własna słabość czyni z nas wrogów samych siebie…
A Jezus rozsyła uczniów jak gdyby nigdy nic. Nazywa ich po imieniu – żadnej tam anonimowości, jawne są ich działania i zamiary. Owszem, posyła ich najpierw do miast Izraela – ale wiadomo, że przyjdzie czas i na świat cały. Posyła ich, nie zalecając ostrożności – ale do walki z duchami nieczystymi, do ulżenia cierpiącym, do starania się o ocalenie zagubionych owiec…
W sytuacji zagrożenia trzeba… Trzeba uczynić jak Bóg chce.
… lecz współweseli się z prawdą. W dobie mieszania pojęć warto powiedzieć: sprawdzam.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.