Może dlatego mamy problem z chrześcijaństwem, bo wybraliśmy nie tę, co trzeba receptę na szczęście. Zamiast relacji rzeczy. Zamiast życia cichego i spokojnego rozpychanie się łokciami. Zamiast miłosierdzia mury z kolczastego drutu. A nagrodę chcemy już tu i teraz.
Owszem, ta Jezusowa recepta na szczęście nie jest ukrojona na miarę człowieka. Ale też nie jest obietnicą gruszek na wierzbie. Wymaganiem mającym nas przytłoczyć i pokazać, że jesteśmy nikim.
Ten, który powiedział „błogosławieni”, powiedział także dam wam pokarm, dzięki któremu będziecie mieli życie w sobie; dam wam Ducha, który doprowadzi was do całej prawdy; dam wam wspólnotę, w której wasze szczęście będzie rosnąć, a „radości waszej nikt wam nie zabierze”.
Droga błogosławieństw. Droga szczęśliwych. Tak, nie ukrojona na miarę człowieka. Ukrojona na miarę wołających: „Pomoc moja od Pana, który stworzył niebo i ziemię.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.