To już się stało. Porodził się Emmanuel, dana przed wiekami obietnica spełniona. Bez naszego udziału, bez naszego „nie chcę” albo „niech się stanie”. Nikt nas nie pytał – choć wydarzyło się coś tak ważnego. To niemal jak obelga dla naszej potrzeby kontroli, dla naszego pragnienia, by pozostać w centrum wydarzeń, by mieć znaczenie i wpływać na bieg historii.
To już się stało. I co my zrobimy z tym faktem, co zrobimy wobec tajemnicy narodzenia Boga? Każde święta to uświadamiają: naszą niemoc i Boże działanie. Bo to On ma kontrolę nad światem. To On stawia człowieka w centrum wydarzeń, rodząc się dla mnie. To On nadaje znaczenie naszym dobrym czynom. To On wsłuchuje się w nasze „tak”, w ludzkie fiat, które wpływa na bieg historii.
Franciszek, Gaudete et exsultatae, 59
Sądząc, że wszystko zależy od ludzkiego wysiłku ukierunkowanego przez normy i struktury kościelne, komplikujemy Ewangelię i stajemy się niewolnikami schematu, który pozostawia niewiele przestrzeni, w której może działać łaska.