Nie każdy, kto mówi Mi: „Panie, Panie!”, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie.
Niby proste. Ale... Tak łatwo zapomnieć o Ewangelii. Jej zasady zastąpić własnymi.
Wolą Ojca jest, byśmy nie ranili naszymi słowami, byśmy patrzyli na świat czystymi oczyma i byśmy nie kombinowali, jak bliźniego oszukać. Byśmy nie stawiali oporu złemu; byśmy przebaczali, by nasz pobożność nie była na pokaz, byśmy nie dbali o dobra ziemskie, a troszczyli się o skarby niebieskie; byśmy w sądzeniu byli powściągliwi, w modlitwie – wytrwali. Byśmy zawsze ludziom dawali to, co sami byśmy chcieli od nich otrzymywać. A my co?
Pewnie gdy się staramy, a nie wychodzi, pół biedy. Ale gdy wzorem uczonych w Piśmie i faryzeuszy tak interpretujemy Boże i Chrystusowe prawo, by nie musieć nic w sobie zmieniać?
Co złego może się stać przyjacielowi Chrystusa? Wszystkie przygody dobrze się skończą.
Nadchodzi dzień kary? Ale jak to? Za co? Jak Bóg może się gniewać? Jak śmie?
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.