„Jam jest Pan, Bóg twój. Słuchaj mnie, a będziesz żył.” To słowa odrzucane od samego początku. Dlaczego miałbym słuchać? – pytają ludzie od wieków. - Co mi zrobisz, jeśli Cię nie posłucham?
Dzisiejszy psalm odpowiada w sposób niespodziewany. „Mój lud nie posłuchał mego głosu. Zostawiłem ich przeto twardym ich sercom, niech postępują według zamysłów swoich.” Można powiedzieć: wspaniale! To przecież znaczy, że nie przeszkodzi, że możemy sobie poukładać własne życie i cały świat po swojemu…
Tylko nie próbujmy potem pytać: „Czemu Bóg na to pozwolił??” Nie pytajmy, skąd między nami tyle obcości, krzywd, wrogości, niesprawiedliwości, przemocy. Nie dziwmy się, że życie boli bardziej, niż kiedykolwiek sobie wyobrażaliśmy, że nie widzimy w nim sensu…
Przecież odpowiedź była w kolejnych wersach psalmu. „Gdyby mój lud Mnie posłuchał, natychmiast bym zgniótł ich wrogów.”
To nie „zaniedbanie” Boga. To nie kara. To prosta konsekwencja.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.