Brak umiaru w życiu jest zgubny.
Nieumiarkowane folgowanie przyjemnościom ciała („obżarstwo”), stosowanie bez umiaru substancji znieczulających umysł („pijaństwo”), nadmierne zajmowanie się swoim i cudzym życiem sądząc, że ode mnie ogromnie wiele zależy („troski doczesne”). Brak umiaru ma różne odcienie.
Gdy w moim życiu panuje nieumiarkowanie w jakiejkolwiek postaci, wówczas moje serce śpi. A ja sama kręcę się wokół własnej osi, własnego „ja”. W ten sposób co najwyżej mogę się spotkać z własnymi słabościami i grzechem, ale nie z Synem Człowieczym.
By się z Nim spotkać, potrzebuję przestrzeni, a tę stwarza umiar w traktowaniu zachcianek ciała, realne spojrzenie na problemy i dystans do siebie i swoich kłopotów.
Św. Piotr pociesza: „Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was.” (1 P 5,7) On przychodzi nie po to, by karać, ale by wreszcie móc mnie przytulić, pocieszyć, pokrzepić – twarzą w twarz.
Czytania mszalne rozważa Elżbieta Krzewińska
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.