Czasem zło, cierpienie, krzywda zastają nas nieprzygotowanymi, bezbronnymi. Bo jak tu się zresztą przygotować na śmierć dziecka, chorobę męża, czyjąś nieuczciwość, która odbiera nam chleb, wojnę...? Oczywiście, możemy przypuszczać, że jeśli wytrwale podejmujemy obowiązki codzienności, przystępujemy do sakramentów, czynimy dobro – zło, które na pewno przyjdzie, tak łatwo nas nie złamie, zachowamy wiarę. Ale tak naprawdę nie wiemy. Dlatego płacz tamtych betlejemskich rodzin, które straciły dzieci, brzmi tak przejmująco.
To moglibyśmy być my. Równie dobrze to moglibyśmy być my. To my jesteśmy – opłakujący bliskich, pozbawieni, z goryczą w sercu. Ale myliłby się ten, kto sądzi, że między nami a złem jest jakaś cienka jak papier granica, którą łatwo przekroczyć. Między nami i złem – On stoi – „Naszą pomocą jest nasz Pan i Stwórca”.
My – możemy być nieprzygotowani na zło, bezbronni, krusi. Ale On wie, rozumie, już zwyciężył. Ostatecznie zwyciężył.
Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.