Ciesz się – woła do Izraela Sofoniasz w pierwszym czytaniu. Radujcie się w Panu – zachęca święty Paweł w drugim. Mesjasz jest tuż tuż – obiecuje Jan Chrzciciel – więc czeka eksplozja radości. Czytam i… smutnieję. Bo pogrążony w jakiejś depresji nie widzę powodów do radości dla siebie. A to kolejny powód do smutku. Przecież znów okazuje się, że marny ze mnie chrześcijanin. Pół biedy, że nie uczestniczę w mesjańskiej radości Izraela, ale nie słucham świętego Pawła, a to, że „Pan jest blisko” nie dodaje mi radości, najwyżej poczucie ulgi. Dlaczego?
To pytanie zadają mi też bliscy. „Możesz się cieszyć, bo jesteś zdrowy”. „E tam zdrowy” – myślę sobie. „Masz rodzinę i przyjaciół” - dodają inni. „E tam, rodzina taka sobie, przyjaciele zajęci swoimi sprawami” – przemyka przez głowę. „Odnosisz sukcesy” – stwierdzają w końcu, a ja zastanawiam się, dlaczego wątpliwe sukcesy miałyby być powodem do radości. Czyż więcej szczęścia niż ich osiągnięcia nie daje siąść z kapeluszem na dworcu i wydobywać z gitary dźwięki, które grają w duszy?
A jednak kiedy czytam jeszcze raz teksty dzisiejszej liturgii słowa trochę rozumiem. Sofoniasz wołał do narodu uciśnionego, że czas ucisku się kończy. Podobnie Jan Chrzciciel rychłe nadejście nowych porządków zapowiada zmęczonym rzymską okupacją. Święty Paweł apeluje o porzucenie trosk w związku z nieodległym nadejściem Pana tym, których gnębi wrogość otoczenia. W każdym wypadku to nie głupie pocieszanie, ale odpowiedź na fundamentalna troskę tych ludzi.
Co jest moim fundamentalnym, podstawowym smutkiem? Wiem. Wiem też – choć tylko mniej więcej – czym jest niebo. Nie mam jednak wątpliwości, że tam mój powód do smutku zniknie. Na zasnutym szczelną zasłona chmur niebie pojawia się kawałek błękitu. A więc jednak mój smutek się skończy? No to kamień z serca. Już mi dużo lżej…
A Ty, czytelniku, wiesz już, co przeszkadza Ci cieszyć się życiem? Znasz fundament swojego smutku?
Rachunek sumienia
Modlitwa
Duchu Święty, oczyszczaj moje myśli i moje serce. Ucz mnie życia wychylonego ku przyszłości. Przecież moje życie dzisiejsze, to dopiero początek. Bardzo bym chciał, by już dziś Boży pokój, który przewyższa wszelki umysł, strzegł mojego serca i myśli w Chrystusie.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.