Przyszli do niego z propozycją nie do odrzucenia. W kilku zdaniach same chwyty marketingowe. Pochlebstwo. Zapewnienie, że wszyscy tak robią. W końcu: obietnica wielkiego bogactwa.
Jeżeli nawet wszystkie narody, które mieszkają w państwie podległym królewskiej władzy, na znak posłuszeństwa swemu królowi odstąpiły od kultu swych ojców i zgodziły się na jego nakazy, to jednak ja, moi synowie i moi krewni będziemy postępowali zgodnie z przymierzem, które zawarli nasi ojcowie – odpowiedział.
Czuł się zwierzchnikiem. Dlatego nie pozwolił na zło. Dlatego wezwał: chodźcie za mną. I porzuciwszy wszystko, co posiadał, udał się w góry.
Nie wołał: „porzućcie”. Dał przykład. Pierwszy, nie oglądając się na innych, zdecydował się na los wygnańca. Dlatego poszli za nim. Nie miałby żadnego posłuchu, gdyby sam nie porzucił swoich majętności.
Jeśli ludzie nie słuchają moich słów, może nie widzą, bym sama ich słuchała?
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.