Tak, jestem dłużniczką. I to wielką. Ciągle innym ludziom winna jestem miłość. Ciągle za mało ich kocham, bądź nie kocham ich wcale. Nie kocham, bo nie umiem kochać. Mylę miłość z litością, pobłażliwością. Za miłość uważam zaspokajanie cudzych pragnień i oczekiwań. A to nie jest miłość.
Miłość to kierowanie się tym, co jest dla drugiego człowieka prawdziwym dobrem. Dlatego muszę uczyć się od Jezusa, bo tylko Bóg jest dobry.
Jezu, wzywasz mnie dzisiaj do nienawiści. Mam znienawidzić to, co odciąga mnie od Ciebie – nawet jeśli będą to najbliżsi mi ludzie, największe pragnienia mego serca. Bo to, co oddala mnie od Ciebie, nigdy nie jest dobre. Zawsze jest złe i prowadzi do zła. Czasem w ogromnie subtelny sposób. A bez dobra nie ma miłości.
Proszę, naucz mnie przyjmować te wszystkie trudne i bolesne doświadczenia, które ogałacają mnie z błędnego rozumienia dobra i miłości. Chcę być Twoją uczennicą, więc proszę o łaskę wyrzeczenia się wszystkiego, co nie pozwala mi iść za Tobą.
Czytania mszalne rozważa Elżbieta Krzewińska
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.