Chyba rozumiem ową wdowę z Sarepty. „Już nie mam pieczywa, tylko garść mąki w dzbanie i trochę oliwy w baryłce. Właśnie zbieram kilka kawałków drewna i kiedy przyjdę, przyrządzę sobie i memu synowi strawę. Zjemy to, a potem pomrzemy”. Szczera do bólu. A jednak gdy Eliasz poprosił, by najpierw jemu zrobiła jedzenie, nie odmówiła. Desperacja? Może nie miało dla niej znaczenia, czy przeżyje jeden dzień więcej czy mniej? A może jednak uwierzyła?
Nie wiem. Wiem za to, że każdy człowiek zawsze jest w rękach Boga. Choćby ta czy inna przygoda po ludzku nie miała się skończyć happy endem, On nie zapomina....
Modlitwa
Nie wiem, Panie, co czeka mnie w przyszłości. Radości, czy smutki, triumfy czy klęski, życie spokojne czy wypełnione cierpieniem... Nie wiem.... I wiedzieć nie chcę. Ale dziękując za każde dobro, każdą chwilę mojej przyszłości oddaję Tobie. Strzeż mnie i pamiętaj, że daleko mi do herosa...
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.