Mojżesz, wziąwszy do rąk kamienne tablice, stawił się na spotkanie z Bogiem i wzywał Go: „Jeśli łaskawy jesteś dla mnie (…) przebaczysz winy nasze i grzechy nasze i uczynisz nas swoim dziedzictwem”. Myślę, że jest mi już wszystko jedno. Myślę, że jest mi wszystko jedno, kim są ci, którzy wołają do Boga, proszą za mnie, błagają o miłosierdzie. Nieważne – nielubiana sąsiadka, siadająca w kościele w trzeciej ławce. Chłopak na deskorolce, kazania Franciszka uznający za epickie. Siedmiolatka w komunijnej albie. Wujek zasłuchany w Radio Maryja. A nawet ten z powikłanym życiorysem, który dotąd częściej wygrażał niebu pięścią niż błagał – a teraz mówi Bogu: „Jeśli zależy Ci na mnie, wspomagaj”. Nieważne, kim są. Oby tylko ich było jak najwięcej. Oby tylko ich głos potężniał, otwierał niebo, wysławiał.
W moim imieniu, dla mnie, czasem nawet zamiast.
Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.