Dopóki nie doświadczymy śmierci, możemy się tym nie przejmować. Szukanie pokarmu, który ma zapewnić życie, włóżmy między bajki – ot, jakiś dajmy na to Jasiek przez siedem gór i siedem rzek szedł szukać żywej wody… Ale kiedy doświadczymy śmierci, kiedy poczujemy jej oddech na swojej szyi, kiedy oddzielony od nas zostanie ktoś najbliższy – wtedy to, co brzmi jak bajka, staje się rzeczywistością. Wówczas szukanie tego, co daje życie, co pomaga przetrwać, co nie daje zginąć – staje się ważniejsze niż wszystko inne.
Może rzecz właśnie w tym, że ów baśniowy Jasiek się natrudził, pokonał przeszkody, nie uląkł się zła, okazał się wytrwalszy od innych – zanim odnalazł swój skarb. Tak jak Izraelicie prowadzeni przez czterdzieści lat „przez pustynię wielką i straszną, pełną wężów jadowitych i skorpionów, przez ziemię suchą, bez wody”. A my dzisiaj przyjmujemy ten święty pokarm łatwo, bez wysiłku, bez refleksji nawet.
A przecież dają nam życie – Najświętsze Ciało i Krew.
Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.