Niekiedy czujemy się wręcz zobowiązani do rozstrzygania: „ty tak, a ty nie”. Uczniowie zabraniający przynoszącym dzieci dostępu do Jezusa nie działali zapewne ze złej woli. To oni przecież byli najbliżsi Mistrza, mieli prawo… Itepe, itede. Z taką łatwością przyjmujemy rolę jedynych wiedzących co i jak, kiedy, dlaczego… Stajemy na straży czystości wiary, niekoniecznie pytając Boga, jakie są Jego oczekiwania, Jego wola.
Mówi Bóg: „Oto wszystkie osoby są moje: tak osoba ojca, jak osoba syna. Są moje”. Ta perspektywa domaga się zmiany i naszego sposobu patrzenia. W jakiś sposób znika podział na „my” i „oni”. Jesteśmy tylko „my” – błogosławieni, wezwani do skruchy, obdarzeni Jego łaską.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.