„Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie”.
Chyba rozumiem. Kto się posili tym Chlebem już nigdy nie jest głodny. Kto tej Wody się napije, już więcej niczego nie pragnie. Dla tego, kto ten Skarb znajdzie, wszystkie inne, przez ludzi poszukiwane i pożądane, mają wartość nie większą niż śmieci. Kogo oświeci to Światło, już nie potrzebuje żadnej latarki, ani żadnej latarni. Gdy przychodzę do Jezusa, gdy Go słucham, nauki wszystkich innych nauczycieli, łącznie z Buddą i Mahometem, jawią się jedynie jako marne i pozniekształcane cienie tej jedynej. Wiem o tym. Bo skosztowałem. Bo znalazłem. Bo opromienił mnie ten blask.
Już nie pytam „cóż mam czynić, aby wykonywać dzieła Boże”. Już nie żądam od Jezusa żadnego znaku. Wierzę. I choć zdaję sobie sprawę, że nieraz do wymagań Mistrza nie dorastam, że kiedy jest trudno krzyczę bo chcę inaczej, łatwiej, wygodniej, to przecież wiem, że to On jest odpowiedzią na wszystkie moje pytania.
Nie zmienię nauczyciela. Nie zatkam uszu, by go nie słyszeć. Bez Niego byłbym wiecznie głodny.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.