Ty idziesz na mnie z mieczem, dzidą i zakrzywionym nożem, ja zaś idę na ciebie w imię Pana Zastępów, Boga wojsk izraelskich, którym urągałeś.
Chrześcijanin daleki być od stawiania sprawy, że w prowadzonych przezeń wojnach i wojenkach Bóg jest po jego stronie. Przecież niemiłe jest Mu każde zło, a w tych naszych codziennych wojenkach trudno uznać, że jesteśmy niewinni i czyści jak aniołowie. Ale prawdą jest, że są sprawy, w których może zaufać Bogu, swojemu obrońcy. W każdej sprawie, w której za wierność Bogu trzeba płacić. Potem, łzami czy znoszeniem krzywd. Bóg widzi tę wierność. I ją wynagrodzi.
Tak bardzo chcielibyśmy świat urządzić „po naszemu”. To znaczy, żeby cały świat klękał przed Bogiem i szanował Jego prawo. W tej chęci kryje się jednak pewna pułapka; pułapka ceny, która gotowi bylibyśmy dla spełnienia tej wizji zapłacić. Gdy ludzie Boga i Jego prawo odrzucają, naszą odpowiedzią musi być tym większa wierność. Jeśli za zło płacimy złem, sami okazujemy się marnymi czcicielami Boga...
Z nauczania Jana Pawła II
Kościół katolicki nie zapomina jednak, że z winy wielu jego członków zamysł Boży staje się mniej wyrazisty. Mówiąc o podziale chrześcijan, Dekret o ekumenizmie dostrzega „winy ludzi z jednej i z drugiej strony”, przyznając, że winy nie można przypisać wyłącznie „innym”. Dzięki łasce Bożej nie zostało jednak zniszczone to, co należy do struktury Kościoła Chrystusowego, ani też komunia łącząca go nadal z innymi Kościołami i Wspólnotami kościelnymi (Ut unum sint 11).
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.