Owocność każdej modlitwy zależy od relacji z Bogiem.
Można, jak uczniowie, przez lata być z Jezusem, i nie poznać Go. Nawet nie próbować wniknąć w relację Ojca i Syna, relację podstawową, by pełnić wolę Ojca.
Boga nikt nie ogarnie rozumem, ale tu nie chodzi o zrozumienie, ale o poznawanie. On chce być poznawany, bo dzięki temu jest bardziej miłowany.
Uczeń Jezusa musi mieć w sobie pragnienie poznawania Ojca, a to oznacza pragnienie poznawania Syna.
Im lepiej poznaję Jezusa, tym bardziej wierzę i ufam w wysłuchanie moich modlitw. Tylko wtedy moje „cokolwiek” będzie zgodne z tym, czego pragnie Ojciec.
„Jeżeli którego z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą” (Łk 11,11-13).
… lecz współweseli się z prawdą. W dobie mieszania pojęć warto powiedzieć: sprawdzam.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.