To chyba najtrudniejsze kajdany do rozerwania: moje ludzkie wyobrażenia i oczekiwania wobec Boga, które uniemożliwiają czasem całkowite przyjęcie tego, co On chce mi dać. Nawet jeśli jest to dla mnie tak niepojęte i trudne do przyjęcia, jak dla Żydów było spożywanie Jego Ciała i picie Jego Krwi.
Bardzo łatwo przyjąć Boga, który uzdrawia i wskrzesza. Który na wszelkie sposoby sprawia, że życie człowieka na ziemi jest łatwiejsze i spokojniejsze.
Trudniej przyjąć Boga, który każde przebaczać w nieskończoność, błogosławić tym, którzy złorzeczą, czynić dobrze tym, którzy prześladują, nie odpłacać za zło.
Trudno zawierzyć Jego obietnicy, że tylko takie postępowanie, płynące prosto z serca, naprawdę czyni człowieka szczęśliwym.
„Tak samo jak czuwałem nad nimi, by wyrywać i obalać, burzyć, niszczyć i sprowadzać nieszczęście, tak samo będę nad nimi czuwał, by budować i sadzić - wyrocznia Pana” (Jr 31,28).
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.