Czytania tej niedzieli to jedno wielkie wezwanie do miłości. Miłości bliźniego na wzór Jezusa, który za nas oddał swoje życie. I to wtedy, gdy wskutek grzechu byliśmy nieprzyjaciółmi Boga. Miłości, którą żyjąc możemy być pewni, ze faktycznie narodziliśmy się z Boga. Miłości, według której prawa żyjąc, stajemy się przyjaciółmi Chrystusa. Wielkie słowa, bo też wielka sprawa. Tylko ten konkret życia. Ile jest w nim służby dla bliźniego, okazywanej mu dobroci, cierpliwości, życzliwości?
Tak, pewnie całkiem sporo. Przecież miłość to służba w rodzinie, sumienne wykonywanie obowiązków zawodowych, życzliwa pomoc sąsiadom w potrzebie i wiele, wiele innych. Chyba dość często bywa tak, że słysząc „miłość” tych drobiazgów nie dostrzegamy, a przecież to ona są wyrazem naszego kochania. Ale czasem można by coś gdzieś jeszcze do tej miłości dodać, prawda?
„Któż może odmówić chrztu tym, którzy otrzymali Ducha Świętego tak samo jak my?” – powiedział Piotr w domu Korneliusza. Ano właśnie. Bywa tak, że skąpimy obcym dóbr. I to nie tylko własnych, ale i tych, które mógłby, za naszym pośrednictwem, dać im Bóg. Może jednak, nie zapominając o miłości do najbliższych, szerzej otworzyć też serca dla obcych? Tych, którzy w naszym kraju szukają lepszego życia?
Dodaj swój komentarz »