Nie przyniosę owocu, tj. w moim domu, wśród znajomych, przyjaciół nie będę niosła miłości, pokoju i radości, jeśli nie będę trwała w Jezusie.
Trwanie w Jezusie to nic innego, jak przybicie do krzyża wraz z Nim. Gdy, jak On, „wiszę” na krzyżu (np. cierpię bez skargi niezrozumienie, wykpienie, oplucie; gdy odrzuca się moją miłość, a ja rezygnuję z gniewu i chęci odpłaty, zranienia kogoś), staję się bezradna i bezbronna – jak On.
Na krzyżu nie mogę nic zrobić poza jednym – modlitwą za nieprzyjaciół i kochaniem ich mimo wszystko – jak On.
Nie zawisnę na krzyżu bez słowa skargi, bez bronienia siebie, jeśli nie uwierzę w Boga, który prawdziwie „mój los zabezpiecza”. Jeżeli On jest moim dziedzictwem i przeznaczeniem, po co mam zabiegać o wszystko inne? On da mi siebie całkowicie, gdy – jak On – całkowicie oddam siebie.
Czytania mszalne rozważa Elżbieta Krzewińska
Przeczytaj komentarze | 2 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
W świecie duchowym wystarczy zaufać Chrystusowi.
Tylko i aż zaufać.
Wytrwać w Jego miłości.
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.