Zbyt chętnie strząsamy proch z nóg. Za rzadko wchodzimy do domu, by pozostać. Do końca nie wiadomo – z lęku czy z pogardy przed światem. Rezygnacja i brak ufności w moc słowa też nie są nam obce. Dlatego łatwiej nam odejść, niż trwać z uporem Amosa. Wybrani na proroków Boga na własne życzenie stajemy się prorokami własnej klęski.
Tymczasem wystarczy wejść i wyśpiewać pieśń chwały. A błogosławieństwo Boga wypłynie z nas jak z przepełnionego dzbana. Będzie jak biblijny olej, co spływa na brodę Aarona. I Jego pokój w nas popłynie jak rzeka.. I nikt nie napisze, że odchodzili, strząsając proch z nóg. Napisze, że wyrzucali „wiele złych duchów oraz wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali.
Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski
Przeczytaj komentarze | 4 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
Nie trzeba chcieć być swiętym, ale nim być. :)
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.