Jezus, świadom tego że „nadeszła godzina odejścia z tego świata”, wyraża w modlitwie najgłębsze pragnienia swego serca i dzieli się nimi z uczniami. Jedno słowo powtarza się kilka razy. Chwała. Największym pragnieniem Syna jest otoczyć Ojca chwałą. Jeżeli uczniowie podzielą Jego pragnienie, zespolą się w jedno i świat uwierzy w misję Jezusa.
By zrozumieć sens tej modlitwy trzeba choć raz znaleźć się w klasztorze, gdzie mnisi śpiewają Psalmy. I uchwycić ten moment, gdy na zakończenie kłaniają się nisko, a z ich ust płynie pochwała Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
By zrozumieć sens tej modlitwy trzeba też choć raz chwycić się za ręce, wznieść je ku niebu i ze wszystkich sił ze zgromadzoną wspólnotą śpiewać Alleluja. Trzeba dać się porwać temu pragnieniu, by nic innego w tym momencie nie było ważne. Ta chwila nie będzie piękna emocjami. Będzie piękna chwałą, jaką Trójcy Świętej oddadzą wezwani do chwały. Bo „chwałą Boga człowiek żyjący”.
A gdy porwie nas pieśń być może ze zdumieniem odkryjemy sens proroctwa, powtarzanego w trzeciej Modlitwie Eucharystycznej. „Aby od wschodu słońca aż do jego zachodu ofiara czysta była składana na chwałę Twego Imienia.”
Chwała, bezinteresowne oddanie czci Ojcu. Pragnienie Jezusa żywe w Jego uczniach. Tylko ona zjednoczy nas tak, że świat uwierzy. Nic innego. Nikt inny.
Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.