Święty Jakub jest do bólu szczery. Wczoraj poraził nas prawdą o nie będącej schronieniem i ucieczką przed życiem modlitwie. Dziś każe twardo zmierzyć się z realiami codzienności. Z tym wszystkim, co nasze plany wywraca do góry nogami (a może stawia na nogi to, co stoi na głowie), burzy schematy i otwiera na nowe perspektywy. Z mądrością zaczerpniętą z Koheleta przypomina, iż nic nie jest pewne, z góry ustalone, a plan jeden. Miłość.
Zaskakująca różnorodnością. Kolorowa jak misyjny różaniec. Obsypująca płatkami róż. Najczęściej natrętna jak niechciany gość pukający o północy do drzwi. Nie pytająca o nasze gusty i zamiłowania. Natarczywie wciskająca się ze swoją innością. Czasem sympatyczna jak ulubiony szczeniak. Innym razem odrażająca zapachem i brzydotą.
Oczywiście można zamknąć drzwi, postawić nowe mury, zatrudnić firmę ochroniarską, otoczyć się myślącymi podobnie, modlącymi się podobnie, odpoczywającymi podobnie, oglądającymi podobne filmy… A inni…? Ci nie chodzący z nami…?
Paradoksalnie – wiemy co będzie dziś, jutro, pojutrze. Będzie miłość nie wykluczająca nikogo.
Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.