Podobno ma na swoim koncie więcej cudów niż Pan Jezus. Co nie dziwi, a wręcz zgadza się z obietnicą daną tym, którzy uwierzą. O jeszcze większych znakach. Ceniący dobrą teologię. Jeszcze bardziej umiejętność przełożenia jej na życiową praktykę. Co nie zawsze idzie w parze. Ze szkodą i dla teologii, i dla praktyki.
Swoim ewangelicznym radykalizmem zachęca i pomaga zarazem powtórzyć najkrótszą, najbardziej skuteczną i chyba najbardziej cenioną przez Pana Boga modlitwę: Amen. Natychmiast dodając: będzie szybciej wysłuchana, gdy wrzucisz ofiarę do puszki dla ubogich.
Amen. Siła napędowa wiary gdy wypowiadane jest z Jezusem i dla Jezusa. Kamień upadku gdy popychani szatańską pychą chcemy udowodnić, przede wszystkim sobie, jacy jesteśmy silni, wspaniali, głęboko wierzący.
Amen. Siła napędowa miłości. Pchająca nas w ramiona Ojca i w objęcia drugiego człowieka.
Amen. Olej do naszych lamp. „Aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca.” Nie was. Uczynki bez Amen to lampa gasnąca. Owszem, budząca aplauz filantropia. Ale z niej chwały Bogu nie przybędzie.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.