Oni są niebezpieczni! Nie chodź tam! Nikt nie może tam nawet przejść, żeby się nie narażać na kontakt z nimi!
Oni - ludzie żyjący w grobowcach. Pozornie żywi, a przecież umarli. Pełni gniewu wobec wszystkiego, w czym widać życie. Im więcej piękna, im więcej światła, im więcej pokoju, tym gorzej. Spotkanie z dobrem sprawia ból: pokazuje wielkość rany, wielkość krzywdy, wielkość winy... Rodzi krzyk i agresję. Krzyk odstrasza. Dobro się wycofuje...
Jezus się nie wycofał. Nie odpowiedział na zarzut: "chcesz nas dręczyć?!?", ale nie uciekł. Krzyk ucichł. Pojawiła się szansa.
[Przejmujący jest obraz zachowania świń. Jak oszalałe pognały wprost w kierunku, który przyniósł im zagładę. Tak, to tak działa... Zło zawsze prowadzi do klęski przez samozagładę.]
My, którzy umarliśmy z Chrystusem i powstaliśmy z martwych posłani jesteśmy do tych, którzy ciągle żyją w śmierci, by i oni mieli życie. Nie możemy bać się wejść na drogi, na których możemy ich spotkać. Jeśli nas tam nie będzie, kto zatrzyma ich na drodze ku przepaści?
Nie raz i nie dwa natrafimy na krzyk i agresję. Najprościej jest odpowiedzieć krzykiem i agresją. Ewentualnie wycofać się, bo skoro nie chcą... Jezus nie pozwala się odepchnąć. Nie podejmuje walki na ich zasadach, ale nie odchodzi. I to wystarcza, by otworzyć drzwi.
Mamy wytyczony szlak. Pozostało tylko naśladować...
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.