Święty Paweł do Tesaloniczan: „Nie jest rzeczą konieczną, abyśmy wam pisali o miłości braterskiej, albowiem Bóg was samych naucza, byście się wzajemnie miłowali”.
Kiedy Paweł pisał te słowa Tesaloniczanie nie byli wcale tak długo chrześcijanami. Ich pogańskość dopiero niedawno obmyła woda chrztu i pewnie wiele musieli się jeszcze nauczyć. Musieli przełamać w sobie wiele ugruntowanych, ale dalekich duchowi chrześcijańskiemu przyzwyczajeń. Mimo to Paweł pisze, że o miłości braterskiej pisać im już nie musi. Dziwne? Skądże. To zasada tak podstawowa, że nie mogli o niej nie pamiętać.
A dziś? No cóż... Zaskakujące, ale chyba wielu z nas trzeba by ja przypomnieć. Obudowaliśmy naszą wiarę wieloma słusznymi zasadami. Tylko nie zawsze pamiętamy, że wszystkie, bez wyjątku, muszą wyrastać z miłości. Bo bez miłości – wiadomo – najpiękniejsza modlitwa jest jak brzmiący cymbał, a najpobożniejszy czyn nie przynosi żadnego duchowego zysku.
To może warto każdego dnia tę teorię przekuwać na życie?
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.