Odkrycie własnej grzeszności czasami zwala nas z nóg. Ktoś powie – nic nowego, przecież tyle już lat pracy nad sobą, spowiedzi, modlitw, pomocy od bliźnich, Bożej łaski… Można powiedzieć, że walka z grzechem weszła nam w krew, nic nadzwyczajnego to to nie jest.
Niekiedy jednak doświadczamy tego w nowy sposób. Nie chodzi może nawet o „wielkość” upadku, ale tę porażającą chwilę odkrycia prawdy o sobie – że to naprawdę ja, że nie jestem w stanie wyrwać się spod „władzy ciemności”.
Oby to odkrycie własnej grzeszności dosłownie zwalało nas z nóg. Żebyśmy się nigdy nie przyzwyczaili, nie myśleli, że to nic takiego. Żebyśmy umieli przypaść Jezusowi do kolan. Posłuchać, co On ma na nasz temat do powiedzenia.
Przeczytaj komentarze | 1 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.