Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: «A kto jest moim bliźnim?» Łk 10
Czasem warto się zatrzymać i zadać sobie pytanie, tak jak uczony w Prawie: co mam czynić, by osiągnąć życie wieczne? Tak właściwie odpowiedź jest znana, nawet dzieci je znają – trzeba w życiu kierować się przykazaniem miłości Boga i bliźniego. Jednak, czy za tą wiedzą coś w naszym życiu się zmienia? Jak realizujemy to przykazanie na co dzień? Nasza modlitwa, udział we Mszy – czy wypływają z miłości, czy też są formą imponowania ludziom, próbą zasługiwania na Bożą miłość? Czy pomoc drugiemu człowiekowi wypływa z miłości, czy też jest karmieniem własnej pychy, zaspokajaniem dobrego samopoczucia, udowadnianiem przed sobą swojej szlachetności? A może, jak ów uczony, wystawiając Boga na próbę i szukając ciągle usprawiedliwienia dla braku miłości, udajemy, że nie wiemy, kto jest naszym bliźnim?
Jezus wskazuje, kto jest bliźnim. Pogardzany przez Żydów Samarytanin, który pomaga zupełnie obcemu sobie człowiekowi. Niestety, często ograniczam moich bliźnich do ludzi mi życzliwych, bliskich i tych, których kocham. Bo im łatwiej mi okazywać miłość. Bóg jednak wyraźnie wskazuje, że nie tylko oni są moimi bliźnimi. Są też nimi moi wrogowie, zupełnie obcy i przypadkowi ludzie, których spotykam na swojej drodze. Są nimi wszyscy ci, którzy potrzebują mojej miłości, pomocy, wybaczenia. Może warto rozejrzeć się wokół, by bardziej konkretnie okazać miłość nie tylko tym, wobec których jest to łatwe. Otworzyć oczy na tych, którzy oczekują mojego wsparcia, miłości.
TGD
TGD "Miłosierni"
Przeczytaj komentarze | 1 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.