„Strzeżcie się uczonych w Piśmie. Z upodobaniem chodzą oni w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach”.
Nie, wcale nie muszę się ich bać. Bać powinienem się raczej tego, bym się do nich nie upodobnił. By szacunek pochlebców, kierownicze stanowiska i uznanie w gronie ważniaków nie przysłoniły mi Ewangelii. Bym chciał – jak uboga wdowa – dawać Bogu zawsze wszystko, całe życie. Nie tylko dwie monety z pełnego trzosu na odczepne.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.