Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Nie ma znaczenia, czy jestem z Żywego Różańca, Domowego Kościoła czy Neokatechumenatu. Nie ma znaczenia, czy słucham uznanego kaznodziei czy neoprezbitra, któremu, mimo starań, głoszenie słowa Bożego jeszcze nie za bardzo wychodzi. Nie ma znaczenia „ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost – Bóg”.
Jeśli dla nas ciągle to jeszcze ma znaczenie, jeśli z tych powodów siebie uważamy za lepszych, a innych za gorszych, ciągle jeszcze nie jesteśmy mocni. I mleka nam trzeba, nie porządniejszej strawy. Tylko jak długo można karmić się tylko mlekiem?
Z nauczania Jana Pawła II
Nie można zaprzeczyć, że człowiek istnieje zawsze w ramach określonej kultury, ale prawdą jest też, że nie wyraża się on cały w tej kulturze. Zresztą sam fakt rozwoju kultur dowodzi, że w człowieku jest coś, co wykracza poza kulturę. To „coś” to właśnie ludzka natura: to ona jest miarą kultury i to dzięki niej człowiek nie staje się więźniem żadnej ze swych kultur, ale umacnia swoją osobową godność, żyjąc zgodnie z głęboką prawdą swojego bytu. Podanie w wątpliwość istnienia trwałych elementów strukturalnych człowieka, powiązanych także z jego wymiarem cielesnym, nie tylko zaprzeczałoby powszechnemu doświadczeniu, ale czyniłoby niezrozumiałym fakt, że Jezus odwołuje się do „początku”, i to właśnie w dyspucie o pewnych normach moralnych, których pierwotny sens i rola zostały zniekształcone pod wpływem uwarunkowań społecznych i kulturowych epoki (por. Mt 19, 1-9). W tym znaczeniu „Kościół utrzymuje (…), że u podłoża wszystkich przemian istnieje wiele rzeczy nie ulegających zmianie, a mających swą ostateczną podstawę w Chrystusie, który jest Ten sam wczoraj, dziś i na wieki”. To On jest „Początkiem”, który przyjąwszy ludzką naturę ukazał ostatecznie jej elementy konstytutywne i jej dynamikę miłości do Boga i bliźniego (Veritatis splendor 53).