Niech uważają nas ludzie za sługi Chrystusa i za szafarzy tajemnic Bożych. A od szafarzy już tutaj się żąda, aby każdy z nich był wierny.
Być tylko sługą, być tylko szafarzem... To coś zupełnie innego, niż być właścicielem czy panem. Pan robi co chce i co chce może robić ze swoim. Sługa wypełnia powierzone mu zadania. Jeśli przekazuje od pana jakąś rzecz – musi dbać, by nie uszkodzić, nie zepsuć. A jeśli to informacja – by jej nie zniekształcić.
I tak jest z powierzoną nam wszystkim –- nie tylko księżom i katechetom – misją głoszenia Dobrej Nowiny. Ona nie jest nasza. To wieść od Boga dla ludzi. Dlatego musimy bardzo uważać, by jej nie uszkodzić, nie zepsuć, nie zniekształcić jej treści. To nie worek kartofli, który można rzucić byle jak, nie dbając, że parę może się uszkodzić. Szafarz ma być wierny. Musi dbać, by owa Dobra Nowina dotarła do ludzi niezafałszowana, prawdziwa, z wszystkimi wymaganiami i całym blaskiem nadziei, jaką człowiekowi daje.
Jakże tego brakuje, gdy zamiast na kolanach kontemplować jej treść i według niej przemieniać życie używamy jej dla uzasadnienia własnych poglądów czy własnych wyborów, wykrzywiając, wykoślawiając, naciągając....
Z nauczania Jana Pawła II
Sąd sumienia nie ustanawia prawa, ale poświadcza autorytet prawa naturalnego i praktycznego rozumu w odniesieniu do najwyższego dobra, które pociąga człowieka, tak że przyjmuje on jego przykazania:
„Sumienie nie jest więc autonomicznym i wyłącznym źródłem stanowienia o tym, co dobre i złe; głęboko natomiast jest w nie wpisana zasada posłuszeństwa względem normy obiektywnej, która uzasadnia i warunkuje słuszność jego rozstrzygnięć nakazami i zakazami, leżącymi u podstaw ludzkiego postępowania” (Veritatis splendor 60)