Na Boże Narodzenie - Msza w dzień - z cyklu "Wyzwania".
więcej »Wiele razy można spotkać się z odrzuceniem dobra, które ktoś czyni dla drugiego człowieka:
- Po co się za niego modlisz? Szkoda czasu i sił na niego.
- Dlaczego jej pomagasz? Nie pamiętasz, jak cię potraktowała?
- Przeprosiłeś go? To on powinien cię przepraszać! Ty miałeś prawo na niego nakrzyczeć.
Duch Święty zawsze wskaże, jeśli Go poproszę, kiedy zachowuję się tak, jak robotnicy z Ewangelii, którzy szemrają przeciw dobroci Boga.
A On prawdziwie jest dobry. Wie też, co jest prawdziwym dobrem dla każdego człowieka. Niestety, by przyjąć to dobro z wdzięcznością i zaufaniem, trzeba choć trochę myśleć jak On.
To „trochę” to nic innego jak nieustanne nawracanie swojego serca i nieustanne przebaczanie bliźnim ich słabości i nieumiejętności.
Jeżeli zdecyduję się na tę drogę, On będzie mi towarzyszył. Będzie blisko, tak blisko, że śmierć stanie się zyskiem.
„Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie” (Ga 2,20).
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.